sobota, 15 marca 2014

Rozdział 8

***MELANIE***

  Kiedy otworzyłam lodówkę zorientowałam się, że kiedy była Alice zjadłyśmy prawie wszystko. Musiałam więc wybrać się do sklepu. Tym razem nie musiałam jechać autem, bo kiedy rozglądałam się po okolicy znalazłam nieduży market, w którym zapewne znajdę wszystkie potrzebne mi produkty. Chwilę posiedziałam w kuchni i myślałam nad tym co kupić, żeby nie wracać 10 razy, jak mi się to czasami zdarzało.
-Dobra mam całą listę zakupów, teraz mogę iść.- powiedziałam sama do siebie. Nie brałam ze sobą psa, bo wiedziałam, że nie wejdę z nim do sklepu, a nie chciałam go wiązać. 
 Kiedy wróciłam do domu z dużą ilością zakupów, nie mogłam znaleźć psa. Wołałam go, ale na darmo. Obeszłam cały dom dookoła i szukałam go w środku. Zajęło mi to chyba 1.5 godziny, ale i tak psa nie było nigdzie. Załamana usiadłam i rozpaczałam. Znalazłam go zaledwie parę dni temu, a już się do niego tak mocno przywiązałam jakby był ze mną wiele lat. Był właściwie jedynym lokatorem tego domu, oprócz mnie. Bałam się, że może coś mu się stało. 
  Około 19 poszłam się ubrać i pomalować. Zaraz wybrałam TO i założyłam na to jeszcze kurtkę. Dziś było na prawdę ciepło. Czekałam na Niall'a. Mówił, że przyjdzie po mnie pod dom i pójdziemy do parku, który był niedaleko. Jeszcze przed wyjściem przeszukałam jeszcze raz dokładnie dom, ale psa nie było nigdzie. Zmartwiona usłyszałam dzwonek do drzwi. Był to Niall.
-Cześć - przywitał mnie z uśmiechem 
-Cześć - powiedziałam do niego nie odwzajemniając uśmiechu.
-Możemy iść? - zapytał
-Tak, oczywiście- powiedziałam zamykając dom i jeszcze raz oglądając się za siebie.
-Jesteś jakaś smutna? - zapytał od razu 
-Nie... - powiedziałam wymuszając uśmiech
-Przecież widzę!- odpowiedział
-Ostatnio znalazłam psa. Dziś kiedy przyszłam z zakupów, nie było go w domu. Szukałam wszędzie, pytałam sąsiadów. Nigdzie go nie było!- odpowiedziałam mu.
-Nie martw się, teraz się uśmiechnij, wrócimy to go jeszcze raz poszukamy. Dobrze? - zaproponował
-Dobrze.- odparłam nieco weselej. Było to bardzo miłe, że chce mi pomóc.
  Nasz spacer nie trwał zbyt długo, ponieważ gdy tylko weszliśmy do parku zaczęło nas gonić paparazzi i telewizja po pewnym czasie też. Musieliśmy więc zaraz wracać do mojego domu. Musieliśmy to zrobić tak niezauważalnie, że dopiero teraz zrozumiałam, jakie trudne i męczące nieraz jest bycie gwiazdą. 
 Tak jak obiecał, gdy wróciliśmy od razu zdjęliśmy buty i zaczęliśmy szukać Lakiego. Ja zrobiłam też w międzyczasie coś do jedzenia, bo wcześniej nawet nic nie gotowałam, bo byłam zbyt zajęta szukaniem. Po 30 minutowych poszukiwaniach zrobiliśmy sobie przerwę na kolację. Jedliśmy jakieś kanapki oglądając film. Niall zapytał się po chwili gdzie jest łazienka. Nie wiedział, bo szukał tylko na dole, a ja na górze.
-Łazienka jest u góry. Po schodach i w prawo.- powiedziałam
-Ok, zaraz wracam.
Po kilku minutach zawołam mnie na górę.
-Melanie!
Wbiegłam na górę.
-Co się stało?! - zapytałam przestraszona
-Widziałaś to wcześniej?- zapytał wskazując na małe wejście.
-Nie, nie widziałam. - odpowiedziałam. Rosła we mnie adrenalina.
-Tu mógł wejść pies, ale co tam jest?
-Nie mam pojęcia, nigdy wcześniej tego nie widziałam.
-Trzeba to sprawdzić!- powiedział
-No jasne, ale jak tam wejdziesz? To jest wielkości wejścia dla psa przez drzwi. - powiedziałam lekko kpiąc sobie z niego
-Trudno, jakoś się przeciśniemy. - odpowiedział.
-Dobra - zaczęłam stanowczo - wejdę tam.
-Wejdziemy.
Zaczęłam próbować przeciskać się przez wejście. Zajęło mi to o wiele mniej czasu niż myślałam.
-Niall!? - zawołałam
-Tak!? 
-Wejdź tu szybko i to zobacz!
...................................................
Następny rozdział jutro. Niektórym bardzo przeszkadza to jak pisze, więc niech te uwagi zostawią dla siebie :) 
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz