niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 11

***MELANIE***

Kolacja minęła bardzo przyjemnie. Nie spodziewałam się szczerze, że mam z Niall'em tyle wspólnych tematów. Jedzenie przygotował ich kucharz Jeremmy, który muszę przyznać, gotował wyśmienicie. Gadaliśmy tak około 1 godziny, kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Ze schodów zbiegł Lou w celu ich otworzenia. Z jadalni usłyszałam damski głos. Była to dziewczyna Louisa, Martina. Była ona w połowie Polką, a w połowie Angielką. Wiedziałam o tym, no bo to chyba oczywiste skoro jeszcze 2 tygodnie temu byłam jedną ze 100 tysięcy fanek i tak jak one wiedziałam o życiu 1D prawie wszystko.
-Cześć kochanie.- powiedział Louis do dziewczyny
-Hej Lou.
-Wejdźmy na górę, Niall ma gościa.
Martina weszła tylko i przywitała się ze mną i Horanem. Przedstawiła się i poszła z Tommo na górę. 
 Ja z Niall'em posiedzieliśmy jeszcze chwilę przy stoliku po czym chłopak zaciągnął mnie przed telewizor. Obejrzeliśmy komedię romantyczną i szczerze to nawet nie pamiętam jego tytułu. Była pewna scena w filmie, kiedy para zakochanych siedziała na wierzy Eiffla jedząc kolację.
-Niall, byłeś kiedyś w Paryżu?
- Byłem, graliśmy tam 2 koncerty, ale nigdy go jeszcze nie zwiedziłem.
-Mhmm... Chciałabym pojechać kiedyś do Paryża, mówi się, że to miasto zakochanych.
-Mogę zaledwie jednym gestem zmienić salon w Paryż.
Nic więcej nie mówiąc zbliżył się i lekko pochylił. Po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Niemal jak w Paryżu!
 Pocałunek był długi, a kiedy tylko oderwaliśmy się od siebie, wtuliłam się w jego ramię, a on objął mnie i tak obejrzeliśmy do końca film. Czułam się niesamowicie, to było coś magicznego, poczułam motylki w brzuchu. Jak w bajce.
 Po obejrzeniu komedii jak na zawołanie zbiegli wszyscy chłopcy. Po jakimś czasie dojechała Danielle, Perrie i Kendall, dziewczyny pozostałych chłopców.
-Może zamówimy pizzę?- zaproponował Niall
-Z tego co wiem to przed chwilą jadłeś kolację.- roześmiał się Liam
-Oj tam, oj tam.
-Dobra niech ci będzie.- powiedział Harry chwytając telefon i dzwoniąc do pobliskiej pizzeri.
 Kiedy wszyscy już zjedli zaczęliśmy gadać. Ja gadałam z dziewczynami, żeby się lepiej poznać, a chłopcy nad nowym teledyskiem do utworu ,,Happily". Dan, Pez, Kendall i Martina okazały się naprawdę super, jednak najbardziej dogadywałam się z dziewczyną Louis'a. Miałyśmy wszystkie bardzo podobne charaktery i gustowałyśmy w tych samych ciuchach.
 Nagle na dworze zaczęło strasznie padać. Było gradobicie i wielka ulewa deszczowa. Nie było szans, żeby wyjść z domu.
-Chyba będziecie musiały zostać u nas drogie panie.- powiedział Zayn z wyraźnym uśmiechem. 
Od razu pomyślałam o Lakim, który został sam w domu, ale przypomniało mi się też, że nasypałam mu dość dużo jedzenia przed wyjściem. Odetchnęłam z ulgą.
-Masz rację Zayn, muszą zostać.- potwierdził słowa mulata Louis.
-Ostatnio celowo zostawiłam tu parę większych koszule, wiec pożyczę wam dziewczyny.- powiedziała Dann mrugając do nas okiem.
-Ok, dziękujemy.- podziękowałam w imieniu swoim i reszty dziewczyn.
-Spoko.- powiedziała uśmiechając się do nas.
Tak w sumie minął cały wieczór. Około 2 dziewczyny poszły na górę. Z wyjątkiem mnie i Marti, która była bardzo ładnie UBRANA.
Liam, Hazz i Zayn poszli już też do siebie. 
-Zostaliśmy sami: Ja, Nialler, Melanie i Martina.-powiedział Lou.- dwie najlepsze pary.
Właśnie to słowo mnie od tej pory zaczęło drażnić. Nie byliśmy z Niall'em parą, a przecież... no właśnie.
........................................................
Rozdział trochę krótki, ale myślę, że fajny. :D Następny rozdział w środę. :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ - TO MOTYWUJE DO DALSZEGO PISANIA.


 

czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 10

***MELANIE***

 Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy, nie mam pojęcia dlaczego, ale bardzo mnie bolała. Od razu poszłam do kuchni poszukać czegoś przeciwbólowego. Znalazłam dosłownie 2 tabletki, które zaraz zażyłam. Wiedziałam, że dziś spotykam się z Niall'em i to jeszcze u niego w domu! Jakbym się nagle rozchorowała zawiodłabym na całej linii... No, ale tabletka na szczęście szybko zadziałała i za chwilę zapomniałam o bólu. Ubrałam się w TO i wyszłam około 10 z psem na spacer. Po powrocie zjadłam kanapkę, której nie dokończyłam, bo Laki MUSIAŁ wyjść na dwór. Włączyłam telewizję i komputer i o 11 zadzwoniłam do mamy na skype, tak jak się umawiałyśmy.
-Cześć córeczko!- przywitała mnie gorąco mama
-Cześć mamuś- powiedziałam nieco mniej entuzjastycznie
Nie wiedziałam jak jej powiedzieć o psie, o całej okolicy i o ... Niall'u.
-Co porabiasz, jak ci się żyje w wielkim mieście?- zadawała coraz trudniejsze pytania.
-A nic, wiesz wróciłam właśnie ze spaceru z psem...-powiedziałam niepewnie
-Masz pieska? Jak się wabi? To wspaniale!- odpowiedziała radośnie. W ogóle nie spodziewałam się po niej takiej odpowiedzi.
-Wabi się Laki.
-Ładnie, pokaż mi go, jaka to rasa?
-Owczarek Niemiecki- powiedziałam, pokazując na psa siedzącego w kojcu, gryzącego jakąś zabawkę.
-Słodki, cieszę się, że masz chociaż jakiegoś PRZYJACIELA- słowo przyjaciel wywołało u mnie lęk. Nie mam pojęcia dlaczego nie chciałam, żeby się dowiedziała o Niall'u. Chyba tylko dla świętego spokoju.
-Wiesz, on nie jest jedynym przyjacielem...- powiedziałam znów niepewnie
-Jak to? Poznałaś jakiegoś chłopaka?- dociekała mama.
-NIE!!!- krzyknęłam- Nie, no co ty! Przecież Alice tu mieszka! Nie mówiłam Ci? A to ciekawe...- powiedziałam patrząc w ostatniej chwili na dzwoniący telefon. Był właśnie od niej.
-Nie, nie mówiłaś, że Alice tu mieszka.
-Nie? Nie... a to szkoda, wiesz mamo muszę kończyć, bo dobija się do mnie na telefon.
-Dobrze córeczko, trzymaj się, buziaczki!- pożegnała mnie.
-Paa, nawzajem.- powiedziałam ostatecznie klikając czerwoną słuchawkę.
 Dziś musiałam iść do szkoły, aby się zameldować, bo zostały dwa tygodnie wakacji. Pojechałam tam autobusem, miałam z domu do niej 10 minut drogi, więc dotarłam bardzo szybko.
 Kiedy załatwiłam wszystko w sprawie szkoły, poszłam do pobliskiego centrum handlowego, żeby kupić jakieś zeszyty i ogólnie rzeczy potrzebne mi do szkoły. Kupiłam nową torbę z h&m'u, typową do szkoły. Nie mogłam się doczekać aż pójdę na wymarzony Uniwersytet Aktorski.
 Gdy wróciłam do domu zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. Ubrałam SUKIENKĘ i piękne BUTY. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam około 19 z domu.
* u Niall'a *
Kiedy zobaczyłam jego dom wyszczerzyłam oczy i stałam tak chyba 5 minut. W końcu się ogarnęłam i zapukałam do drzwi. Otworzył on we własnej osobie. Uśmiechnęłam się i weszłam do środka.
-Wiesz, jest taka sprawa. Wiem jak bardzo nas uwielbiałaś, a może nadal uwielbiasz. Głupio, że się przyjaźnimy, a nie poznałaś reszty chłopaków.
-Ty żartujesz, prawda?
-Co?- powiedział z lekka zmartwiony 
-To znaczy, jestem zaskoczona to niesamowite, że robisz takie rzeczy dla mnie!
-Aha, przepraszam, odebrałem to trochę inaczej.
-Dobra, spoko.- odpowiedziałam na luzie.
Nastała chwilowa cisza. Niall zawołał:
-Hej, chłopaki  możecie zejść? Mam wam kogoś do przedstawienia!
Kiedy Zayn, Harry, Liam i Louis zeszli po schodach myślałam, że zemdleje. Zrobiłam się blada i gapiłam się na nich nawet nie mrugając. Po prostu nie mogłam w to uwieżyć.
-Ej, Niall kto to jest?- zapytał Lou.
-To jest Melanie, najpiękniejsza KOLEŻANKA jaką kiedykolwiek miałem.
Po tych słowach miałam ochotę upaść, ale byłam mocna i utrzymałam się na nogach. 
-MMMmm... ktoś tu się zakochał!- powiedział Harry kierując wzrok na Horana. 
-Hahaha, doprawdy jesteś taki zabawny Harry. Lepiej skończ, bo i tak jej nie poderwiesz, zaklepałem ją. - powiedział Niall.
-Ja nie narzekam.- powiedziałam włączając się do rozmowy.
-Haha niezła jest!- wtrącił Zayn.- Dawaj Niall musisz jej jakoś bardziej zaimponować.
-To może my pójdziemy, nie chcemy przeszkadzać prawda chłopaki?- powiedział Liam.
-Tak, masz rację idźcie sobie już.- powiedział Niall. Nie wiedziałam czy był zły czy może raczej roześmiany. Ale stawiałam jednak na to drugie.
-To co siadamy? - powiedział nieco poważniej chłopak.
-Tak, oczywiście.- odpowiedziałam.
.............................................................
Pewna osoba prosiła mnie, aby mój blog był bardziej ymm PODNIECAJĄCY. Postaram się to zrealizować XD, następny rozdział jutro lub w sobotę. :D Tak, Milena mówię o tobie. XD

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 9

***MALENIE***

-Co, co takiego się stało?- zapytał przerażony, przepychając się przez dziurę.
-Sam to zobacz!- krzyknęłam
-Woooow!- wyszczerzył oczy
Kiedy weszliśmy byliśmy w wielkim szoku. Można powiedzieć, że była to piwnica, w której znajdowało się tyle cenny rzeczy, że nie było to aż niewiarygodne. Całe pomieszczenie świeciło się od złota, srebra, obrazów, książek i wielu innych rzeczy. 
-Melanie, czy twoi rodzice kupowali od kogoś ten dom?- zapytał
-Tak, kupowali go od jakiegoś dzianego faceta, ale nie przypuszczam, żeby to wszystko było jego. Przecież te rzeczy mają co najmniej ze sto lat. Popatrz na te obrazy! Może na książkach i dziennikach znajdziemy jakieś daty.
-Tak, to dobry pomysł, poszukajmy w nich jakichkolwiek danych.- odpowiedział, po czym zaczęliśmy poszukiwania. 
 Pomieszczenie składało się tak jakby z dwóch.
-Ja może poszukam tutaj, a ty idź do tego drugiego?- zaproponował Niall
-Dobrze, pójdę.- odpowiedziałam.
Kiedy tylko weszłam do drugiej części piwniczki, a raczej "skarbca" zauważyła stojącego przed wejściem Lakiego. Byłam prze szczęśliwa!
-Laki! Nie wiesz jak długo cię szukałam!- wykrzyczałam
-Znalazł się!?- krzyknął Niall z drugiego pokoju
-Tak, nic mu nie jest.
Po dość długim szukaniu znalazłam w końcu jakiś dziennik, a może nawet był to jakiś pamiętnik jakiejś młodej dziewczyny. Było to z roku 2005 czyli nie aż tak dawno. Nie mogłam się za bardzo rozczytać z jej pisma, więc zawołałam Niall'a.
-Niall, chodź tutaj. Znalazłam coś!
-Już idę!
Kiedy przyszedł i przeczytał trochę z dziennika, poiwedział:
-Ta dziewczyna pochodziła z jakiejś bardzo bogatej rodziny, a te skarby są jeszcze po jej prababci. Jak to zaczęła pisać miała 9 lat, czyli nadal żyje! Możemy ją odszukać. Napisała tu też, że w jej domu był pożar jak miała 11 lat i po tym opuścili dom, bo był do niczego i go zburzyli po czym zbudowali nowy w centrum Londynu. Nazywa się dokładnie- Alice Evans.
-Zaraz, właśnie przecież to nie było tak dawno. Możemy zobaczyć w jakimś urzędzie, gdzie jest zameldowana i jej odszukać!- powiedziałam.
-Tak, tak to wspaniały pomysł. A teraz może chodźmy już na górę?- zaproponował
-No, masz rację. Trochę się zmęczyłam tym szukaniem.- odpowiedziałam przy czym lekko sapnęłam.
-Więc chodźmy.
...
*w salonie*
-Niall, zostało trochę kanapek, zjesz?
-Tak, poproszę.
-Ok, zaraz Ci dam.- powiedziałam
-Wypożyczyłem jakąś komedię obejrzymy?- zaproponował
-Dobra, a jaki tytuł?
-Nowa część ,,Kac Vegas"
-Ok, spoko.
Film był świetny! Po obejrzeniu Niall pojechał do domu i zaprosił mnie jutro na kolację do siebie. Zgodziłam się natychmiast.
Po tym jak pojechał umyłam się i poszłam spać.
.......................................................
Przepraszam, że nie napisałam w niedzielę, tak jak to miałam w planach, ale zepsuł mi się komputer i teraz piszę na mamy. Myślę, że następny napiszę jutro lub w czwartek. :))

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 8

***MELANIE***

  Kiedy otworzyłam lodówkę zorientowałam się, że kiedy była Alice zjadłyśmy prawie wszystko. Musiałam więc wybrać się do sklepu. Tym razem nie musiałam jechać autem, bo kiedy rozglądałam się po okolicy znalazłam nieduży market, w którym zapewne znajdę wszystkie potrzebne mi produkty. Chwilę posiedziałam w kuchni i myślałam nad tym co kupić, żeby nie wracać 10 razy, jak mi się to czasami zdarzało.
-Dobra mam całą listę zakupów, teraz mogę iść.- powiedziałam sama do siebie. Nie brałam ze sobą psa, bo wiedziałam, że nie wejdę z nim do sklepu, a nie chciałam go wiązać. 
 Kiedy wróciłam do domu z dużą ilością zakupów, nie mogłam znaleźć psa. Wołałam go, ale na darmo. Obeszłam cały dom dookoła i szukałam go w środku. Zajęło mi to chyba 1.5 godziny, ale i tak psa nie było nigdzie. Załamana usiadłam i rozpaczałam. Znalazłam go zaledwie parę dni temu, a już się do niego tak mocno przywiązałam jakby był ze mną wiele lat. Był właściwie jedynym lokatorem tego domu, oprócz mnie. Bałam się, że może coś mu się stało. 
  Około 19 poszłam się ubrać i pomalować. Zaraz wybrałam TO i założyłam na to jeszcze kurtkę. Dziś było na prawdę ciepło. Czekałam na Niall'a. Mówił, że przyjdzie po mnie pod dom i pójdziemy do parku, który był niedaleko. Jeszcze przed wyjściem przeszukałam jeszcze raz dokładnie dom, ale psa nie było nigdzie. Zmartwiona usłyszałam dzwonek do drzwi. Był to Niall.
-Cześć - przywitał mnie z uśmiechem 
-Cześć - powiedziałam do niego nie odwzajemniając uśmiechu.
-Możemy iść? - zapytał
-Tak, oczywiście- powiedziałam zamykając dom i jeszcze raz oglądając się za siebie.
-Jesteś jakaś smutna? - zapytał od razu 
-Nie... - powiedziałam wymuszając uśmiech
-Przecież widzę!- odpowiedział
-Ostatnio znalazłam psa. Dziś kiedy przyszłam z zakupów, nie było go w domu. Szukałam wszędzie, pytałam sąsiadów. Nigdzie go nie było!- odpowiedziałam mu.
-Nie martw się, teraz się uśmiechnij, wrócimy to go jeszcze raz poszukamy. Dobrze? - zaproponował
-Dobrze.- odparłam nieco weselej. Było to bardzo miłe, że chce mi pomóc.
  Nasz spacer nie trwał zbyt długo, ponieważ gdy tylko weszliśmy do parku zaczęło nas gonić paparazzi i telewizja po pewnym czasie też. Musieliśmy więc zaraz wracać do mojego domu. Musieliśmy to zrobić tak niezauważalnie, że dopiero teraz zrozumiałam, jakie trudne i męczące nieraz jest bycie gwiazdą. 
 Tak jak obiecał, gdy wróciliśmy od razu zdjęliśmy buty i zaczęliśmy szukać Lakiego. Ja zrobiłam też w międzyczasie coś do jedzenia, bo wcześniej nawet nic nie gotowałam, bo byłam zbyt zajęta szukaniem. Po 30 minutowych poszukiwaniach zrobiliśmy sobie przerwę na kolację. Jedliśmy jakieś kanapki oglądając film. Niall zapytał się po chwili gdzie jest łazienka. Nie wiedział, bo szukał tylko na dole, a ja na górze.
-Łazienka jest u góry. Po schodach i w prawo.- powiedziałam
-Ok, zaraz wracam.
Po kilku minutach zawołam mnie na górę.
-Melanie!
Wbiegłam na górę.
-Co się stało?! - zapytałam przestraszona
-Widziałaś to wcześniej?- zapytał wskazując na małe wejście.
-Nie, nie widziałam. - odpowiedziałam. Rosła we mnie adrenalina.
-Tu mógł wejść pies, ale co tam jest?
-Nie mam pojęcia, nigdy wcześniej tego nie widziałam.
-Trzeba to sprawdzić!- powiedział
-No jasne, ale jak tam wejdziesz? To jest wielkości wejścia dla psa przez drzwi. - powiedziałam lekko kpiąc sobie z niego
-Trudno, jakoś się przeciśniemy. - odpowiedział.
-Dobra - zaczęłam stanowczo - wejdę tam.
-Wejdziemy.
Zaczęłam próbować przeciskać się przez wejście. Zajęło mi to o wiele mniej czasu niż myślałam.
-Niall!? - zawołałam
-Tak!? 
-Wejdź tu szybko i to zobacz!
...................................................
Następny rozdział jutro. Niektórym bardzo przeszkadza to jak pisze, więc niech te uwagi zostawią dla siebie :)